Uliczki na starówce w Malacce. Malezja.
Świątynia Cheng Hoon Teng. Malacca. Malezja.
Replika XV-wiecznego portowego koła wodnego. Malakka. Malezja.
Po południu – już bez Nathana udaliśmy się na wyspę Malakka. W założeniach (jeszcze przed kryzysem, który dotknął azjatyckie tygrysy w ostatnich latach) wyspa miała być miliardową inwestycją. Pół kilometra od stałego lądu postanowiono zbudować nowe centrum miasta opierając się na dwóch wyspach o powierzchniach 40 i 50 ha. Na wyspach miały powstać osiedla, tereny rekreacyjne, diabelski młyn i inne miejsca rozrywkowe. Pierwszą (mniejszą) wyspę połączono z lądem mostem. Most istnieje i przeszliśmy po nim na wyspę. Zaraz za mostem weszliśmy w osiedla. Tak to wygląda:Osiedle na wyspie Malakka. Malezja.
Niesamowite, surrealistyczne wrażenia. Jakbyśmy byli na planie zakończonego filmu, albo w wymarłym mieście. Wszystko wybudowane, wymalowane, oddane pod klucz i ani jednego człowieka. Ciarki przeszły nam po plecach. W takiej scenerii doszliśmy na przeciwległy brzeg wyspy, gdzie wybudowano tzw. „Meczet na wodzie” (Straits Mosque). Meczet był w planach zagospodarowania wyspy i powstał jako jedna z pierwszych inwestycji na wyspie. Wygląda doskonale i za dnia i w nocy. Specjalnie poczekaliśmy, aż do zachodu słońca żeby zrobić tam zdjęcia:Meczet na wodzie (Straits Mosque). Wyspa Malakka. Malezja.
Z wyspy wróciliśmy do centrum miasta. Tam życie toczy się na ulicach. Mnóstwo straganów i jedzenia :-):Wieczór w centrum Malakki. Malezja.
I oczywiście nie mogło zabraknąć słynnych „motylków”. Atrakcja polega na przejażdżce takim oto wehikułem:Świecący „motylek” w centrum Malakki. Malezja.
a sama jazda wygląda tak:Komentarze: skomentuj tę stronę |