Przelot z Doha do Kuala Lumpur.
Lot długi i nudny. Cały czas lecimy nad chmurami, ziemi prawie nie widać:Z lotu do Kuala Lumpur.
W Kuala Lumpur lądujemy zgodnie z planem – o godzinie 20:50 czasu lokalnego. W Malezji obowiązuje czas UTC +8 (w Polsce latem obowiązuje +2) – czyli jest sześć godzin później niż w domu. Tak więc mimo dość późnej godziny nasz zegar biologiczny wskazuje wczesne popołudnie. W Malezji obywatele Polscy nie potrzebują wiz, ale mimo to musieliśmy znaleźć biuro imigracyjne (do którego jak się potem okazało trzeba dojechać kolejką podziemną), w którym dostajemy pieczątkę w paszporcie oraz pozostawiamy nasze odciski palców :-). Zaraz potem znajdujemy nasze bagaże, które czekają na nas w całości i spotykamy kierowcę, który zawozi nas do hotelu. Jesteśmy zakwaterowani w dzielnicy chińskiej (Chinatown). Pod sam hotel nie udało się podjechać, bo wszędzie są rozstawione stragany. Tysiące straganów :-). Kierowca zostawia nas na początku ulicy, kilkadziesiąt metrów od hotelu. Po dłuższej chwili udaje się nam odnaleźć wśród tych straganów wejście do naszego hotelu i bez problemu meldujemy się na pierwszą noc w Kuala Lumpur.Miejsce zakwaterowania: | Kuala Lumpur (ang. Kuala Lumpur) |
Liczba mieszkańców: | 1,6 mln |
Wysokość n.p.m.: | 22 m |
Średnie temperatury: | dzień: 32 °C, noc: 23 °C |
Liczba noclegów: | 1 |
Odległość od poprzedniego postoju: | 5900 km |
Ulica Jalan Petaling oraz chińskie lampiony na niej. Kuala Lumpur. Malezja.
Komentarze: pokaż komentarze (1) |