Środa – 08.07.15
Malezja (ang.
Malaysia) – kraj nieco większy od Polski z trzydziestoma milionami mieszkańców. Kraj postkolonialny. Od roku 57 funkcjonujący jako federalna monarchia konstytucyjna ze stolicą w
Kuala Lumpur (ang.
Kuala Lumpur).
W czasach przedkolonialnych na terenie dzisiejszej Malezji istniał sułtanat
Malakka (ang.
Malacca), ale jego historia nie jest zbyt długa, bo powstał on prawdopodobnie około roku 1400. Po drugiej wojnie światowej powstała
Federacja Malezji, do której m.in. w roku 1963 przystąpił
Singapur (ang.
Singapore), który już dwa lata później (w 1965) został z federacji wydalony.
Obecnie Malezja składa się z trzynastu stanów i trzech terytoriów federalnych (Kuala Lumpur,
Labuan ang.
Labuan i
Putrajaya ang.
Putrajaya). Terytoria federalne podlegają bezpośrednio rządowi federalnemu, natomiast stany mają częściową niezależność, a dziewięć z nich jest rządzonych przez sułtanów. Dominującą religią w Malezji jest Islam (ponad 60% mieszkańców).
W latach dziewięćdziesiątych Malezja odnotowała duży wzrost gospodarczy i została zaliczona do
azjatyckich tygrysów, jednak kryzys po roku 2000 dotknął w znacznym stopniu również gospodarkę malezyjska.
Walutą w Malezji jest
ringgit. W czasie naszego pobytu w Malezji (sierpień 2015) za jednego dolara amerykańskiego dostawaliśmy 3,82 ringgita (czyli mniej więcej tyle samo ile złotych).
Strefa czasowa w Malezji jest UTC +8 (w Polsce latem jest +2), a więc w Malezji jest sześć godzin później niż u nas.
Lecimy do Malezji
Do Kuala Lumpur startujemy z Berlina 08.07.2015 roku o godzinie 22:20. Pierwszym przystankiem na naszej drodze jest
Doha (ang.
Doha) – stolica
Kataru (ang.
Qatar).
Przelot z Berlina do Doha.
Jest godz. 21.00. Jesteśmy po odprawie na lotnisku w Berlinie. Jest WiFi, jest więc pierwsza relacja. Na razie wszystko idzie po staremu. Jak zwykle przetrzepali moją torbę ze sprzętem :-), ale niczego podejrzanego nie znaleźli. Jest ok. Za godzinę lecimy. Po wystartowaniu łapię dosłownie ostatnie promienie zachodzącego słońca:
Zachód słońca nad Berlinem.
i zapada kompletna ciemność.
Jest godzina 0.14. Lecimy. Ewa zamówiła zestaw koszerny, a ja talerz z owocami. Jesteśmy zadowoleni z wyboru, ale czujemy się wysuszeni. Zostały nam 4 godziny lotu. Trzeba zdobyć coś do picia :-). O – jest Pani stewardessa – jest picie, idziemy spać.
3.40 czasu polskiego (nie wiem gdzie jesteśmy, więc nie mogę podać czasu lokalnego). Świta:
Świt w drodze do Doha.
Słońce jest coraz wyżej, a my opadamy. Wręcz zanurzamy się w chmurach:
Podejście do lądowania w Doha.
Jest 6.10 czasu katarskiego. Lądujemy:
Lotnisko w Doha.
Wylądowaliśmy szczęśliwie i czekamy na samolot do Kuala Lumpur. W Katarze obowiązuje czas UTC +3, czyli jest tylko godzinę później niż w Polsce.